Sobotni poranek po imprezie firmowej męża, spotykamy się ze znajomymi na śniadaniu w hotelowej restauracji umówieni byliśmy nad Wisłę, ale między wersami pada zdanie „a może nad morze..” i chwile później wielki entuzjazm i pobudzenie szybka organizacja i kilka godzin później byliśmy już w Sopocie.. :). Przyznam szczerze, że był to najlepszy i największy spontan w moim życiu. Synek na hasło duża woda i duży piasek 😀 strasznie się ucieszył. To był jego pierwszy raz nad polskim morzem. Jak tylko zobaczył morze, pobiegł w stronę fal a oczka miał tak szczęśliwe, że aż się wzruszyłam. My ostatni raz byliśmy w Sopocie w majówkę 3 lata temu gdy Florek w postaci fasolki był już w brzuszku 🙂 ale wtedy przydałaby się kurtka zimowa.
Zatrzymaliśmy się w ponad 100 letnim hotelu praktycznie przy samym morzu, co miało swój wielki urok. Mieliśmy cudowną pogodę, wręcz wymarzoną w sumie nie wierzyłam, że dane mi będzie spędzić urlop nad polskim morzem w idealną letnią aurę. Sopot zachwycił mnie na nowo, morze na nowo rozkochało. Wczoraj przeglądałam w telefonie fotki i stwierdziłam, że kilkoma muszę się z Wami podzielić :). Wróciliśmy delikatnie opaleni, bardzo szczęśliwi, naładowani pozytywną energią.
sobie i Wam życzę wielu takich cudownych spontanów 🙂 pozdrowionka :*